Zima w maju
10.jpg

Wczoraj za oknem znów było biało. I zielono na raz. Bo świeży śnieg przykrył świeżutkie, wiosenne listki. Dziś już Zakopane jest znów szare, a z nieba pada straszliwie nieprzyjemny, mokry śnieg z deszczem. A ja siedzę w domu z malutką i robię czapki. Wczoraj zrobiłam chyba z 5 czapek, wełnianych i cieplutkich... idealnych na maj. Idealnych na maj? Już sama nie wiem, czy to pogoda zwariowała, czy ja, czy my obie?

Patrzę tylko na zdjęcia z wycieczek w góry (takie jak to w nagłówku - co prawda zrobione jeszcze w kwietniu, ale pięknie pokazujące o co mi chodzi - no i z czapką Jules na głowie), wrzucane przez znajomych na fejsa - a tam świeży puch o grubości 20, 30, 40cm! Warunki dla koneserów, ciężkie, ale jakże piękne. Tak bardzo miałabym ochotę iść na skitoury, na wędrówkę, zmęczyć się i wrócić do domu ze zmęczonymi nogami, wypoczętą głową i uśmiechem na ustach. Ale to pewnie w następnym sezonie.

Teraz mam tylko nadzieję, że śnieg w końcu przestanie padać, a sezon na grube czapki z wełny odpuści i ustąpi wiośnie i latu. Chociaż w Zakopanem i w górach to sezon na czapki (na szczęście dla mnie) jest mniej więcej cały rok. Przynajmniej na te cieńsze, wywijane czapki z merynosa. Polecam - bo właśnie je zrobiłam.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl